Szybko pobiegłam po mój pamiętnik, który leżał na stole w kuchni. Do dzisiejszego dnia dopisałam jedno krótkie pytanie.
6 września 2027
Dzisiaj mija okrągła 3 rocznica naszej przyjaźni. Cieszmy się nią. Hwaiting!
...ale czy to naprawdę może być ostatni dzień szczęścia?
Odłożyłam pamiętnik na szafkę i wróciłam na swoje miejsce. Trochę się zaniepokoiłam. Nigdy mi nic nie wspominali, że ktoś ich będzie chciał odwiedzić i możliwe, że zabić...
Nie. Możliwe, że się mylą. Często się mylą, nawet wtedy gdy mają zrobić zadanie z algebry. Musiało się im wydawać.
Siedziałam nadal zamyślona, nawet nie poczułam jak ktoś mi mierzwi włosy. Ocknęłam się i spojrzałam na chłopaka.
-Lay co ty robisz? - zapytałam zdezorientowana. Zauważyłam, że nie ma w pobliżu ani Sehuna, ani Chanyeola.
Yixing usiadł na fotelu. Przymknął oczy i przyłożył dłoń na swoje czoło.
-Coś się dzieje, Yixing? Czy tylko mi się...
-...wydaje ci się - dokończył moją myśl. - Jak temperatura ciała?
-Dobra - westchnęłam. Wiedziałam, że nic mi nie powie. - 23.1 - szepnęłam.
-To dobrze. Hyeri, zamknij drzwi i nikomu nie otwieraj. Idę się położyć - powiedział cicho.
Coś się działo. Coś niedobrego. Nigdy nie widziałam takiego Laya. Zawsze był uśmiechnięty, rozpromieniony. Oczywiście zdarzały się dni kiedy był przytłoczony, ale nie zachowywał się tak jak dzisiaj.
-Mówiłem Ci, nic - warknął. Spojrzałam na niego z wyrzutem. - Hyeri, przepraszam. Jestem tylko trochę zmęczony, okej?
-Okej...a gdzie się podziała reszta? - zapytałam niepewnie.
-Wyszli na spacer.
-Ty chyba żartujesz... - zaśmiałam się.
-No właśnie nie - opowiedział ponuro. Odpuściłam. Nie chciałam go jeszcze bardziej zmęczyć. Poszłam do kuchni.
-Chcesz herbaty? - krzyknęłam.
-Nie dziękuję - usłyszałam odpowiedź i ciche stąpanie po schodach.
Zrobiłam sobie kawę i wróciłam do salonu. Nie wiedziałam co mam robić. Siedzieć z założonymi rękoma czy myśleć nad rozwiązaniem.
6 września 2027
Dzisiaj mija okrągła 3 rocznica naszej przyjaźni. Cieszmy się nią. Hwaiting!
...ale czy to naprawdę może być ostatni dzień szczęścia?
Może powinniśmy uciec? A może stawić czoła problemom?
Odłożyłam długopis i upiłam łyka kawy.
-Jeśli są silniejsi od chłopaków, to możemy to przegrać - szeptałam. - zostałam jeszcze ja...ale nie wiem czy sobie poradzę. Odbieranie życia przedmiotom, zwierzętom i rośliną jest proste, ale z człowiekiem może być gorzej.
Zrezygnowana stresem i natłokiem myśli, opadłam bezwładnie na kanapę i oddałam się w objęcia Morfeusza.
~*~*~*~*~*~*~
Moje oczy powoli się otwierały. Na początku widziałam tylko jasne, oślepiające światło, które kuło moje oczy. Przetarłam je powoli i obraz zaczynał nabierać kolorów. Ktoś się nade mną pochylał.
-Hyeri żyjesz? - zapytał głos.
-Żyję - powiedziałam ospale, przyciągając na siebie koc.
Chwila ja nie miałam obok siebie koca i to nie jest głos Laya... Szkoda, że tego nie obserwowałam, bo mogłabym się popłakać ze śmiechu.
Jak oparzona zerwałam się do siadu, ale coś mi przeszkodziło i uderzyłam się o coś twardego. Jak długa padłam z powrotem na kanapę a w oczach miałam tylko wirujące gwiazdki.
-Aish, chincha*!? Hyeri ty głupia... - syknął chłopak.
Ocknąwszy się po paru minutach, wstałam ostrożnie. Zobaczyłam jak Chanyeol siedzi w kuchni i przykłada sobie lód do czoła.
-Wiesz, mogłabyś przystopować ze swoimi kawami. Za dużo ich pijesz a późnij tyle z tego wychodzi - powiedział zażenowany. Zrobiło mi się głupio przez tą całą sytuacje.
-Czy ja na pewno zamknęłam te drzwi? - powiedziałam sama do siebie.
-Tak, o to się nie martw - odpowiedział Sehun, który znalazł się jakby znikąd.
-Jak ty tu i jak weszliście...zresztą nie ważne.
-Dobrze się czujesz? - zapytał Oh - chyba pijesz za dużo kawy.
-No co, ty też?! - powiedziałam i nadęłam policzki jak chomik. Musiało to wyglądać dość śmiesznie. Chłopacy się teraz podśmiewali, a ja zażenowana odwróciłam się napięcie i poszłam do łazienki przemyć twarz. Obejrzałam się w lustrze - miałam ranę z której ciekła krew. Gdybym była normalna, pewnie już dawno byłabym w drodze do szpitala, aby to zszyć. Tak czy inaczej, ja jestem inna.
6 Maja 2020 (stary wpis)
Razem z mamą zauważyłyśmy, że moje rany się same goją. Dzieci mnie za to nienawidzą. Ale dam sobie radę. Życie w samotności nie jest wcale takie złe.
Rana już zaczęła się goić. Za około godzinę nie powinno być po niej żadnego śladu.
Gdy nadal byłam w łazience, usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie fatygowałam się. Z dołu usłyszałam tylko głosy. Jeden był Chanyeola, a drugi był mi kompletnie obcy. Przysłuchałam się ich rozmowie.
-Witajcie - powiedział obcy.
-...c-co ty tu robisz? - zapytał Chan.
-Gdy odchodziliście, mówiłem, że kiedyś Was odwiedzę. A więc jestem. Przyjmijcie mnie ciepło - powiedział przybysz. Wtedy zaczęło mi się wszystko układać. Tym razem się nie pomylili - nastał dzień w którym się wszystko skomplikowało.
chincha* -na serio/na poważnie
Informacja od autorki:Wiem, że rozdziały są krótkie, ale nie wiem dlaczego mnie to satysfakcjonuje.
Dziękuję, że tak wiele osób zainteresowało się tym blogiem. Mam nadzieję, że będziecie mi dawać siłę i powód do pisania tego opowiadania.
Jestem tu ^^ Rozdział genialny, a ja cały czas się zastanawiam kto jest tym przybyszem. Zainteresowałaś mnie tym opowiadaniem ^^ A ten obrazek xD Cud, miód, malina xD Życzę weny <3 ~ Fighting!
OdpowiedzUsuńDowiesz się niebawem.
UsuńWiem, tym obrazkiem trochę zabłysłam X"D
Dziękuję~
Ten gif z Lay'em poszedł do mojego fap folderu ( ͡° ͜ʖ ͡°)
OdpowiedzUsuńA teraz.
Ej każdy się może mylić z zadaniami z algebry don't judge XD Ale tak rozdział fajny i przede wszystkim lekko się czyta - a to najważniejsze!!!!
Wiesz co..... skoro ta czwórka przyjdzie do mnie jeśli przestanę komentować twojego bloga to ja rozważę te opcję ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Powodzenia w pisaniu mój zdechlaku <3
Miłość rośnie wokół nas X"D
Usuńbez odbioru
PEES. tobie nie oddam Sehuna.:"|
Nie chcę Sehuna :(
UsuńChcę tylko moją trójcę, o której ci już wspomniałam :')
Zapowiada się ciekawie. Jakiś nieznajomy, który moze byc dla niebezpieczny. Aish. Moje biasy, mam,nadzieje ze sobie z nim poradzą. Heh :D weny w kolejnych i czekam na rozwój akcji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
Dziękuję. Z pozdrowieniami c:
UsuńJestem, wypierdku mamuta C:
OdpowiedzUsuńTo żem się rozchulałaś z tymi blogami, hehehe.
Ej, co to za nieznajomy? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Yeah, wampiry i supi moce, to, czym się interesuje gimbaza ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Eh, nie lubię czytać opowiadań z laskami, ale dla ciebie zrobię wyjątek, czuj ten zaszczyt<3
Bardzo fajne piszesz i w sumie racja, . Twoim wydaniu lepsze ssą krótkie rozdziały.
Nie wiem co bierzesz, że wymyśliłaś taki wątek, ale nie przestawaj ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Oke, zamiast słuchać na chemii komentuje Twój ff, ciesz siem.
Zmykam przydupasie, pisz szybko rozdziały! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
wtf, dzisiaj w szkole mi Nadia mówiła, że wyglądam jak mamut............co..
UsuńNo rozhulałam się, hehe ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Myślisz, że Ci powiem ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Nie jestem gimbem ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Czuję ten zaszczyt ( ͡° ͜ʖ ͡°) <3
A chcesz też? XDDD
Ty..masz się uczyć a nie :||| bo znów Cię odetną od neta, pff.
Sama źeś przydupas. Ja dzisiaj skończyłam 1.15 wzwyż na wuefie. Phihi ( ͡° ͜ʖ ͡°)